Hello and Welcome

This is my Biography

Blog

Wszystko kurwa z chaty sprzedam W sumie mam już przejebane Wszystko jednak jest sprzedane Ja pierdolę, same długi Kinol jak u Tabalugi Dzień drugi bez walenia Gdzie jest wąż? Biała chemia Jebane zejście tak wykańcza Jak by w chuja dziabła cię szarańcza Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Chemia party, chcę na narty Do dilera, a nie w Alpy O żesz kurwa, chyba fiknę Jak w nochala nic nie psiknę Tak bardzo chce dotykać gwiazd Ale nic z tego, bo mam zjazd Totalne kurwa mega zejście A marzy mi się smoka wejście Masz hajsy? Ci też zalegam? No to chuj, dziś już nie biegam Chcę mieć kopa jak pantera W krechę nie ma u dilera Już nie, na pewno nie Chyba śmierć rozkłada mnie Nic nie przełknę, mam dreszcze Kurwa mać, ile jeszcze Będzie trwał ten stan? Śnił mi się koksu van I hery gram tak dla smaku Chcę się wozić w Cadillacu Myślami po znajomych biegam Lecz każdemu coś zalegam Odpada opcja pożyczki Bo przycinam jak nożyczki Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Syf jak na Discovery Chcę wystrzelić jak z giwery Chcę hery i inne bajery W nosie pustka, słychać szmery Macie numer do Gargamela? Może u niego w kotle jest hera? Wiem - głupoty pierdolę Ale nie ma nic na stole A w kieszeni jebana pustka Przydała by się w totka szóstka Albo chociaż jakaś czwórka I bym leciał jak jaskółka Jak pszczółka Maja Do ucha śpiewałaby mi Kayah To są jaja, no nie wierzę Wygięty leżę jak zdechłe zwierze Gorączka w kurwę się nasila Poharatany jak dupa fakira Jak zdzira wymiętolony Leżę kurwa rozpalony Hej Johnny, chciałbym posypać I na łące jak królik brykać Ale cały czas ten zjazd Usycham jak wyrwany chwast Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz

Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Ja pierdolę, ale mam zjazd Nie chwytam gwiazd, jak kłoda leżę Nie wierzę Co się dzieje Jak kura z głodu pieję Jak wilkołak do księżyca W głowie dziury jak ulica Przed twoją chatą Rozpuszczam się jak baton Który leży na blacie Zejście jest jak nie wciągacie Bracie kurwa ryj mi krzywi W głowie burdеl jak w TV Mnie nie dziwi taki stan Brak towaru, w myślach ćpam Rade dam albo niе dam Wszystko kurwa z chaty sprzedam W sumie mam już przejebane Wszystko jednak jest sprzedane Ja pierdolę, same długi Kinol jak u Tabalugi Dzień drugi bez walenia Gdzie jest wąż? Biała chemia Jebane zejście tak wykańcza Jak by w chuja dziabła cię szarańcza Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Chemia party, chcę na narty Do dilera, a nie w Alpy O żesz kurwa, chyba fiknę Jak w nochala nic nie psiknę Tak bardzo chce dotykać gwiazd Ale nic z tego, bo mam zjazd Totalne kurwa mega zejście A marzy mi się smoka wejście Masz hajsy? Ci też zalegam? No to chuj, dziś już nie biegam Chcę mieć kopa jak pantera W krechę nie ma u dilera Już nie, na pewno nie Chyba śmierć rozkłada mnie Nic nie przełknę, mam dreszcze Kurwa mać, ile jeszcze Będzie trwał ten stan? Śnił mi się koksu van I hery gram tak dla smaku Chcę się wozić w Cadillacu Myślami po znajomych biegam Lecz każdemu coś zalegam Odpada opcja pożyczki Bo przycinam jak nożyczki Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Syf jak na Discovery Chcę wystrzelić jak z giwery Chcę hery i inne bajery W nosie pustka, słychać szmery Macie numer do Gargamela? Może u niego w kotle jest hera? Wiem - głupoty pierdolę Ale nie ma nic na stole A w kieszeni jebana pustka Przydała by się w totka szóstka Albo chociaż jakaś czwórka I bym leciał jak jaskółka Jak pszczółka Maja Do ucha śpiewałaby mi Kayah To są jaja, no nie wierzę Wygięty leżę jak zdechłe zwierze Gorączka w kurwę się nasila Poharatany jak dupa fakira Jak zdzira wymiętolony Leżę kurwa rozpalony Hej Johnny, chciałbym posypać I na łące jak królik brykać Ale cały czas ten zjazd Usycham jak wyrwany chwast Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz

Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Ja pierdolę, ale mam zjazd Nie chwytam gwiazd, jak kłoda leżę Nie wierzę Co się dzieje Jak kura z głodu pieję Jak wilkołak do księżyca W głowie dziury jak ulica Przed twoją chatą Rozpuszczam się jak baton Który leży na blacie Zejście jest jak nie wciągacie Bracie kurwa ryj mi krzywi W głowie burdеl jak w TV Mnie nie dziwi taki stan Brak towaru, w myślach ćpam Rade dam albo niе dam Wszystko kurwa z chaty sprzedam W sumie mam już przejebane Wszystko jednak jest sprzedane Ja pierdolę, same długi Kinol jak u Tabalugi Dzień drugi bez walenia Gdzie jest wąż? Biała chemia Jebane zejście tak wykańcza Jak by w chuja dziabła cię szarańcza Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Chemia party, chcę na narty Do dilera, a nie w Alpy O żesz kurwa, chyba fiknę Jak w nochala nic nie psiknę Tak bardzo chce dotykać gwiazd Ale nic z tego, bo mam zjazd Totalne kurwa mega zejście A marzy mi się smoka wejście Masz hajsy? Ci też zalegam? No to chuj, dziś już nie biegam Chcę mieć kopa jak pantera W krechę nie ma u dilera Już nie, na pewno nie Chyba śmierć rozkłada mnie Nic nie przełknę, mam dreszcze Kurwa mać, ile jeszcze Będzie trwał ten stan? Śnił mi się koksu van I hery gram tak dla smaku Chcę się wozić w Cadillacu Myślami po znajomych biegam Lecz każdemu coś zalegam Odpada opcja pożyczki Bo przycinam jak nożyczki Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Syf jak na Discovery Chcę wystrzelić jak z giwery Chcę hery i inne bajery W nosie pustka, słychać szmery Macie numer do Gargamela? Może u niego w kotle jest hera? Wiem - głupoty pierdolę Ale nie ma nic na stole A w kieszeni jebana pustka Przydała by się w totka szóstka Albo chociaż jakaś czwórka I bym leciał jak jaskółka Jak pszczółka Maja Do ucha śpiewałaby mi Kayah To są jaja, no nie wierzę Wygięty leżę jak zdechłe zwierze Gorączka w kurwę się nasila Poharatany jak dupa fakira Jak zdzira wymiętolony Leżę kurwa rozpalony Hej Johnny, chciałbym posypać I na łące jak królik brykać Ale cały czas ten zjazd Usycham jak wyrwany chwast Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz

Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Ja pierdolę, ale mam zjazd Nie chwytam gwiazd, jak kłoda leżę Nie wierzę Co się dzieje Jak kura z głodu pieję Jak wilkołak do księżyca W głowie dziury jak ulica Przed twoją chatą Rozpuszczam się jak baton Który leży na blacie Zejście jest jak nie wciągacie Bracie kurwa ryj mi krzywi W głowie burdеl jak w TV Mnie nie dziwi taki stan Brak towaru, w myślach ćpam Rade dam albo niе dam Wszystko kurwa z chaty sprzedam W sumie mam już przejebane Wszystko jednak jest sprzedane Ja pierdolę, same długi Kinol jak u Tabalugi Dzień drugi bez walenia Gdzie jest wąż? Biała chemia Jebane zejście tak wykańcza Jak by w chuja dziabła cię szarańcza Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Chemia party, chcę na narty Do dilera, a nie w Alpy O żesz kurwa, chyba fiknę Jak w nochala nic nie psiknę Tak bardzo chce dotykać gwiazd Ale nic z tego, bo mam zjazd Totalne kurwa mega zejście A marzy mi się smoka wejście Masz hajsy? Ci też zalegam? No to chuj, dziś już nie biegam Chcę mieć kopa jak pantera W krechę nie ma u dilera Już nie, na pewno nie Chyba śmierć rozkłada mnie Nic nie przełknę, mam dreszcze Kurwa mać, ile jeszcze Będzie trwał ten stan? Śnił mi się koksu van I hery gram tak dla smaku Chcę się wozić w Cadillacu Myślami po znajomych biegam Lecz każdemu coś zalegam Odpada opcja pożyczki Bo przycinam jak nożyczki Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz Syf jak na Discovery Chcę wystrzelić jak z giwery Chcę hery i inne bajery W nosie pustka, słychać szmery Macie numer do Gargamela? Może u niego w kotle jest hera? Wiem - głupoty pierdolę Ale nie ma nic na stole A w kieszeni jebana pustka Przydała by się w totka szóstka Albo chociaż jakaś czwórka I bym leciał jak jaskółka Jak pszczółka Maja Do ucha śpiewałaby mi Kayah To są jaja, no nie wierzę Wygięty leżę jak zdechłe zwierze Gorączka w kurwę się nasila Poharatany jak dupa fakira Jak zdzira wymiętolony Leżę kurwa rozpalony Hej Johnny, chciałbym posypać I na łące jak królik brykać Ale cały czas ten zjazd Usycham jak wyrwany chwast Tylko jedno w głowie mam Koksu pięc gram Odlecieć sam W krainę zapomnienia W głowie mysli mam Kiedy skończy się ten stan Gdy już nie będę sam Bo wjedzie biały węgorz

Portfolio

About me

I am Bob Belcher, the proud owner and operator of Bob's Burgers. I have been running my own business for a long time now and I can confidently say that it has been one of the most rewarding experiences of my life. Running a restaurant is not easy, but it's a labor of love. I believe in my burgers, my family, and myself. I know that with hard work and determination, I can make Bob's Burgers a success. I am proud of what I have accomplished so far and I am excited for what the future holds for Bob's Burgers. I take great pride in my burgers, which are known for their unique and delicious flavors. I am always experimenting with new recipes and ingredients to create the perfect burger. I believe that the key to a great burger is using fresh, high-quality ingredients and making sure that every burger is cooked to perfection. I spend a lot of time in the kitchen, perfecting new recipes and experimenting with new flavor combinations. I am passionate about my craft and I am always looking for ways to improve my burgers. Running a small business is not easy, and I have to compete with larger, more successful businesses in the area. However, I never give up. I believe in my burgers and I know that if I continue to work hard, I can make Bob's Burgers a success. I am constantly looking for ways to improve my business and make it more competitive. I am always looking for new ways to market my burgers, such as offering special deals and promotions, or experimenting with new menu items. One of the things that I love most about my job is the relationships I have built with my customers. I have regular customers who come in all the time and I enjoy chatting with them and getting to know them. I also love seeing new customers come in and trying my burgers for the first time. It's always a great feeling when someone takes a bite and says "Wow, this is the best burger I've ever had." I am not only a business owner, but also a husband and a father of three. My wife, Linda, works alongside me in the restaurant and my children, Tina, Gene, and Louise, help out when they can. I love my family deeply and I am always putting them first. Despite the challenges that come with running a restaurant and being a family man, I wouldn't have it any other way. Being a father is one of the most important roles in my life. I want to be a good role model for my children and teach them the values of hard work and determination. I want them to know that with hard work and determination, they can accomplish anything they set their minds to. I also want to teach them the importance of family and the importance of supporting one another. I am also a husband, and I have been married to Linda for a long time. She is my partner in every sense of the word, and I couldn't run Bob's Burgers without her. She is my rock and my support system. I am so grateful for her and for the love and support she gives me. Running a restaurant is not easy, but it's a labor of love. I believe in my burgers, my family, and myself. I know that with hard work and determination, I can make Bob's Burgers a success. I am proud of what I have accomplished so far and I am excited for what the future holds for Bob's Burgers. I will continue to work hard and to make Bob's Burgers the best it can be. I am proud of my family and proud of my business and I look forward to many more years of success. In conclusion, being Bob Belcher is not easy work.

I am Bob Belcher, the proud owner and operator of Bob's Burgers. I have been running my own business for a long time now and I can confidently say that it has been one of the most rewarding experiences of my life. I take great pride in my burgers, which are known for their unique and delicious flavors. I am always experimenting with new recipes and ingredients to create the perfect burger. Running a restaurant is not easy, and it's especially tough being a small business owner. I have to compete with larger, more successful businesses in the area, but I never give up. I believe in my burgers and I know that if I continue to work hard, I can make Bob's Burgers a success. I am not only a business owner, but also a husband and a father of three. My wife, Linda, works alongside me in the restaurant and my children, Tina, Gene, and Louise, help out when they can. I love my family deeply and I am always putting them first. Despite the challenges that come with running a restaurant and being a family man, I wouldn't have it any other way. One of the things that I love most about my job is the relationships I have built with my customers. I have regular customers who come in all the time and I enjoy chatting with them and getting to know them. I also love seeing new customers come in and trying my burgers for the first time. It's always a great feeling when someone takes a bite and says "Wow, this is the best burger I've ever had." Being a small business owner is not always easy, but it's a labor of love. I believe in my burgers, my family, and myself. I know that with hard work and determination, I can make Bob's Burgers a success. I am proud of what I have accomplished so far and I am excited for what the future holds for Bob's Burgers. One of the things that sets Bob's Burgers apart from other restaurants is the unique and creative burger names on our menu. I love coming up with these names and it's always a fun challenge to see how many puns and jokes I can fit into one burger name. Some of my favorites are the "Bleu is the Warmest Cheese" burger, the "I Know Why the Cajun Burger Sings" burger, and the "Silence of the Lambs-chops" burger. Another aspect of running my restaurant that I enjoy is the sense of community that it brings. I have been running Bob's Burgers in this neighborhood for a long time and I have built strong relationships with the other local business owners. We all support each other and work together to make our neighborhood a better place. I am also a member of the local chamber of commerce, which allows me to be more involved in the community and advocate for small businesses like mine. One of the biggest challenges I face as a small business owner is the constant competition from larger, more successful businesses in the area. They have more resources and can offer lower prices, but I don't let that discourage me. I believe that my burgers are the best and I know that if I continue to work hard and stay true to my values, I can make Bob's Burgers a success. Another challenge I have faced is the ongoing struggle to keep the restaurant afloat financially. Running a restaurant is a costly endeavor and there have been times when it has been difficult to make ends meet. Despite this, I have never given up and I have always found a way to keep the restaurant going. I have been able to make the necessary changes to keep the restaurant profitable and I am always looking for ways to improve and grow my business.